JOP |
Wysłany: Pon 14:58, 02 Cze 2008 Temat postu: macie jeszcze tic- taki? |
|
popsuty.blog.onet.pl
tam jest wizerunek bohatera, dodam tylko, że lat 24
7571388
może być dajmy na to: ripa@onet.eu
Bawimy się, prawda?
Hulaj, duszo, piekła nie ma, zniknęło przez przypadek, bo ktoś nacisnął na pilocie nieodpowiedni przycisk, czerwony i kuszący.
Piekło wypadło za słabo w rankingach, a ona była sobą, a nie żadną grzesznicą, niewolnicą czy czymkolwiek podobnym do spotów reklamowych pewnej marki telewizyjnej.
Była sobą, podobną jedyną taką w kosmosie, mającą własne linie papilarne i najpiękniejszy uśmiech, okupiony łzami na fotelu dentystycznym i kilkoma randkami z pomocą dentystyczną.
Nieudanymi, zresztą.
Miała sen, a jej cienkie palce z trudem łapały kołdrę i okrywały się nią zwykle wtedy, kiedy śniła o jego ciemnych oczach, zbyt poważnych i władczych, jak na polską nastolatkę, która pragnęła czołgiem objechać całą kulę ziemską.
W tych marzeniach sennych, była jego uczennicą, choć Stwórca pozbawił ją silnych nóg z przeprostami i biustem, który mogłaby eksponować w tańcu.
Miała sen, a potem wracała jawa i śmiała się jej w twarz, bo krzyki pijaczka zza rogu były złowieszcze i prorocze.
A mimo to, śmiała się już wtedy, sama z siebie, bo miała kosmiczne poczucie humoru, okraszone nieco prostacką duszą, pełną wdzięku i grzeszności, jak przystało na młodą adeptkę sztuki rozrywkowej.
Brała urlop od siebie często i wracała odnowiona, szczęśliwa, głucha, śpiewająca pod prysznicem choć słoń jej na ucho nadepnął już dawno.
I wtedy rzuciła się do oceanu naga, z rozwianymi blond lokami, na pozór bez celu – wtedy poszła na casting.
Jej fala nadchodziła powoli, ale gdy już przyszła jej kolej, kiedy wszystkie światła skierowali na nią, krzyknęła z zachwytu i przyjęła hołdy, czekając na samospełniającą się przepowiednię.
Jej gwiazda zaświeciła zbyt różowo, a ona, jej cienkie rajstopy z lycry i kilka błyskotek, odwracających uwagę od rozmiaru A zrobiły furorę.
Na próżno.
On nie oglądał telewizji.
*
Była sławna, prawda? Już nie musiała wystawać w kolejkach po bilety Ich Troje, nie podniecała się byle jakim gwiazdorem z nagą owłosioną klatą z motylkami w czarnej czuprynie, nie chodziła też tak często do szkoły, która z miejsca przestała ją interesować, bo nie miała światełek i fajnej muzy nakręcanej przez DJ – ów.
W ogóle poczuła się, jak ta Alicja w Krainie Czarów, która codziennie odnajdywała nowy świat, bajeczny, z wieloma drinkami, wygodnymi łóżkami i paczką chipsów, które reklamowała w rytmie podobno swojego ciała, ubogiego w zbawczy silikon wreszcie.
Kompleksy zniknęły, trwała przecież w świecie, w którym od zawsze chciała trwać i oglądając siebie na ekranie, pukała się w czoło i robiła sobie pożywne kanapki, czując ciągle głód.
Szafa zaczęła być wreszcie garderobą, jej własny skromny pokoik z kucykami Pony stał się sypialnią, a tampony zniknęły wraz z pojawieniem się prezerwatyw i wibratorów ukrytych pod chusteczkami higienicznymi i paczką ulubionych herbatników.
Świat pędził, a ona wraz z nim, dojrzewała, kochała, rzucała, potem cykl się powtarzał, zadziwiająco podobnie do tego miesięcznego, uwzględniając wszelkie wahania nastrojów i światełek mrugających w jej pokoju.
Bogaciła się, widzieli ją na okładkach, jeszcze nie zdążyła się rozebrać, a już z kalkulatorem; bo kiepska z matmy była; obliczała ile miałaby za to lampek, które kupowała zawsze i które razem z wódką stanowiły o jej egzystencji. Potem doszły papierosy, bo pozwalają schudnąć i są sexy, potem dostała pierwszy raz faceta z kiosku, w którym podkochiwała się za czasów podstawówki, na końcu dali jej myszki, z których zrezygnowała po miesiącu.
Anarchia królowała, a ona dolewała jej wódki i tańczyła coraz bardziej pijana, odurzona i szczęśliwa.
Kochała błysk flesza, show i temperaturę, którą niebacznie kiedyś podniosła.
A i rtęć bywa trucizną, prawda?
pozdrawiam ekipę, regulaminy mam w małym paluszku u nogi, jestem starsza od Waszej babci i bywam sadystką, no! |
|